Abelard
Przywódca Grupy Polskiej
Dołączył: 16 Lip 2011
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Ogier
|
Wysłany: Sob 22:54, 16 Lip 2011 Temat postu: KP Abelard'a |
|
|
Imię: Abelard
Wiek: 3 lata
Płeć: Ogier
Grupa: Grupa Koników Polskich
Charakter: Wesoły, szczery, dobroduszny. Dzieli się tym co ma ze wszystkimi. Szczery do bólu, otwarty, śmiały i odważny. Zdecydowany i stanowczy jeśli zajdzie potrzeba. Zawsze czujny i uważny. Mimo optymizmu twardo stąpa po ziemi i nie daje się wywieźć w pole. Jeśli ktoś potrzebuje pomocy udzieli jej bez zastanowienia. Zawsze postępuje uczciwie i honorowo.
Wygląd: Płowy kuc. Dosyć spory jak na swoją rasę. Grzywa obcięta dość krótko. Przy ogonie wiszą kolorowe pióra.
Historia: Abelard urodził się na północy. Od źrebięcia towarzyszył mu mróz oraz wysiłek co sprawiło, że stał się niesamowicie wytrzymały. Trzeba też sporo sprytu i rozwagi by przetrwać wśród nieobliczalnych gór. Jednak przetrwał a to był pierwszy krok do sukcesu. Żył na wolności około 14 miesięcy. Wtedy złapali go ludzie. Miejscowi koczownicy. Doskonale oni wiedzieli o niepospolitej wytrzymałości tej rasy, która pojawiła się znikąd i zadomowiła na wolnych terenach. Owe kuce były silne, wytrzymałe i szybko się uczyły. Może nie były szczególnie piękne, ale przecież to nie jest najważniejsze. Abelarda złapano podczas przeprawy przez przełęcz. Związali mu nogi by nie mógł uciec i założyli kantar. Nie był on wygony dla nieprzystosowanego doń konia, lecz Abelard szybko się przyzwyczaił. Ludzie powoli oswoili go, aż w końcu stał się najwierniejszym towarzyszem swego właściciela i zrobiłby dla niego wszystko. Właśnie owy mężczyzna na znak swoich praw do konia, a także ze zwykłej chęci ozdobienia ulubieńca doczepił mu wielobarwne pióra do ogona. A były doprawdy cudowne. Jedne błękitne, inne złote, jeszcze inne szkarłatne, tu żywa zieleń traw... Nikt nie wiedział skąd się wzięły tak wielobarwne pióra w posiadaniu młodzieńca. A ten nie kwapił się do odpowiedzi, radosny, bo widział że konia ciekawią owe ozdoby. Tak więc wpierw wróg, stał się dla kuca przyjacielem. Jednak pewnego dnia jego pan zmarł. Nie wiadomo dlaczego. A raczej nie wiedział tego nikt z plemienia. Poza mordercą i... właśnie koniem. Zauważył on skradającego się osobnika do namiotu swego pana. Wydał ostrzegawcze rżenie, jednak jego pan nie usłyszał pogrążony we śnie. Napastnik igłą wstrzyknął właścicielowi Abelarda truciznę, która zabiła natychmiast. Nie zostawiła żadnych śladów, prócz małego ukłucia, które uznano za zwykłe ugryzienie komara. Bo komu by przyszło do głowy, że tak zaawansowana technika dotarła do koczowniczych plemion północy, którzy nie utrzymywali kontaktu z cywilizacją? Tak więc uznano, że mężczyzna zmarł na zawał serca. Koń natomiast uciekł. Podróżował po nieznanych mu terenach, aż trafił tutaj. I widząc piękne miejsce, wyłącznie koni postanowił tu pozostać.
Ekwipunek: Kolorowe pióra zaczepione u nasady ogona, korz
Prośba o Rangę: Przywódca
Post został pochwalony 0 razy
|
|